Dzisiaj ostatni dzień w Azji:/ Postanawiamy, że pójdziemy do Zoo w Singapurze. Wszyscy bardzo polecali wizytę, więc postanawiamy sprawdzić czy faktycznie jest takie fajne. W naszym hostelu kupujemy zniżkowe bilety po 20$, jemy śniadanie i ruszamy w trasę. Żeby dostać się do Zoo trzeba trochę czasu. Najpierw MRT jedziemy do stacji Ang Mo Kio i zaraz potem szukamy autobusu linii 138.
Coby nie mówić, komunikacja miejska w Singapurze działa świetnie. Są tam dwa bardzo fajne rozwiązania, które powinny być w większości krajów. Weźmy na przykład wsiadanie do metra. Przy każdych drzwiach znajdują się 2 pasy z boku i jeden pas w środku. Przez ten w środku, ludzie wychodzą z metra. Przez dwa boczne, ludzie wsiadają. Nikt się nie pcha, pełna kultura. Wszyscy mogą spokojnie wysiąść bez przepychania się przez wsiadające jednocześnie osoby. Druga rzecz to autobusy. Do autobusu ustawia się jedna kolejka. Wsiąść można tylko przednimi drzwiami. Gdy autobus już jest pełny, ludzie spokojnie czekają, aż podjedzie następny. Ponownie – pełna kultura i brak przepychanek 🙂
Zoo w Singapurze
Do Zoo dojeżdżamy po około 40 minutach. Pierwsze co rzuca się w oczy to tłumy ludzi. Ale Zoo jest podobno spore, więc nie ma z tym problemu. Przy kasie dostajemy mapę zoo. Trzeba przyznać, że musimy się trochę nagłowić jak tu zorganizować całą wycieczkę. Problem jest taki, że w różnych miejscach parku i w różnych godzinach, odbywają się pokazy umiejętności zwierząt. Pokazy słoni, misia polarnego, karmienie lwów itp.
Pierwsze co rzuca się w oczy to brak krat. Większość zwierząt nie siedzi w klatkach, ale ma swoje wybiegi. Oddzielone są od ludzi zwykle fosą, ewentualnie jakimś niskim płotkiem. Jest to idealne miejsce do robienia zdjęć zwierzakom. Wcale nie potrzebujemy też jakiejś dużej lunety, żeby zrobić zdjęcie z bliska. Ja robiłem wszystkie zdjęcia obiektywem 24-70mm, czyli z niespecjalnie dużym zoomem a i tak, można wypełnić cały kadr zwierzakiem:)
Zwierzaków są też całkiem spore ilości. Jest też duża różnorodność. Cały park jest podzielony na kilka stref i w każdej z nich znajdziemy zwierzęta z innego zakątka świata. Małpy długonose, lwy, biały tygrys, gibbony, lamparty, kangury, ptaki, gady… czego dusza zapragnie 😀
Niestety zagapiliśmy się i przez opieszałość nie udaje nam się zobaczyć pokazu z niedźwiedziem polarnym. Za to, udaje się nam zobaczyć pokaz karmienia lwów afrykańskich. Na każdym pokazie są tłumy, więc warto być odpowiednio wcześniej i zająć dobre miejsce. Pokaz wygląda tak, że przychodzi dwóch gości. Jeden z misą mięsa, a drugi z mikrofonem. Ten drugi opowiada o lwach i o procesie karmienia, a drugi rzuca im kawałki mięsa. Lwy starają się złapać mięso w locie:) Bardzo fajny pokaz, warty zobaczenia.
Super jest też gigantyczna woliera, do której wchodzi się do środka. Tam można z bliska oglądać papugi, gigantyczne nietoperze i inne gatunki zwierząt, których nazwy nawet nie znamy. Biegniemy na pokaz umiejętności słoni. Niestety, jesteśmy trochę późno i stoimy daleko z tyłu. Ale pokaz super. Słonie robią sztuczki z kapeluszami, pokazują swoją siłę rzucając kłodami itp. Inny pokaz, który też był bardzo fajny to sztuczki, które pokazywał lew morski. Bawił się piłką, szukał wyrzuconego zegarka itp. Każdy z tych pokazów trwa około 20-40 minut. Jest ich kilka, więc jak już wspomniałem, wizytę trzeba dobrze zaplanować, jeśli chce się zobaczyć wszystkie:)
W zoo zostajemy do samego końca, czyli do zamknięcia. Już nas powoli wypraszają i zamykają park. Zoo jest bardzo fajne i gorąco go polecamy:)
Pożegnanie z Azją
Wracamy spokojnie do centrum autobusem. Jest już ciemno, ale postanawiamy jeszcze podjechać do centrum. Chodzimy jeszcze chwile po mieście, ale nasz czas w Azji bardzo szybko się kończy. Wracamy do hotelu, zbieramy bagaże i jedziemy na lotnisko. Wsiadamy do samolotu i lecimy! Singapur -> Sri Lanka -> Dubaj -> Warszawa -> pociągiem do Krakowa! Witamy w domu!