Czeska Szwajcaria był to kolejny, odwiedzony przez nas w czasie przedłużonego weekendu, region w Czechach. Wcześniej odwiedziliśmy Morawy. Tym razem postanowiliśmy pojechać kawałek dalej, na północny-zachód i zwiedzić krainę znajdującą się na pograniczu Niemiec i Czech.
Znajdujący się po czeskiej stronie park narodowy obfituje w liczne atrakcje oraz szlaki piesze. Poszperaliśmy w internecie o różnych lokacjach, trochę pod względem fotografii, a trochę pod względem zwiedzania i spacerów. Wiedzieliśmy, że nie będziemy mieli tam wiele czasu, więc bardziej potraktowaliśmy ten wyjazd jako wyjazd rozpoznawczy. Po tym krótkim pobycie możemy powiedzieć, że jest to miejsce warte odwiedzenia! 🙂
Noclegi
Noclegów w okolicy jest sporo. Bardzo wiele opcji można znaleźć na stronie: http://www.ceske-svycarsko-ubytovani.eu/pl/
Z racji tego, że chcieliśmy nieco ograniczyć koszty, postanowiliśmy się zatrzymać po stronie czeskiej. Noclegi są tańsze, niż po stronie niemieckiej. Mieliśmy swój samochód, więc mogliśmy się bez problemu poruszać po okolicy.
Wybór padł na kemping Mosquito Intercamp w Jetřichovicach . Była to jedna z tańszych, dostępnych wtedy opcji. Kemping jest dość skromny, ale są tu domki, miejsca dla kamperów (włącznie z prądem) i pole namiotowe. Obiekt jest za to dość dobrze zlokalizowany.
Trasa 1 – Mezni Louka, Edmundova Soutěska i Hřensko
Z Mosquito Intercamp wyjechaliśmy wcześnie rano na parking w miejscowości Mezní Louka. Parking jest zlokalizowany tuż przy hotelu i raczej trudno go przegapić. Trzeba za niego zapłacić ~150Kč/dzień za samochód.
Z parkingu wychodzi szlak pieszy w kierunku Edmundovej Soutěski, czyli wąwozu Edmunda. Od razu zaznaczamy, że całej trasy nie da się zrobić piechotą. Jest tam parę odcinków, które wymagają przeprawienia się łodzią. Łódki są płatne i kursują w określonych godzinach. Ceny oraz godziny można znaleźć na tej stronie: https://pl.hrensko.net/godziny-otwarcia-a-ceny/
Początek trasy wiedzie lasem, ale gdy szlak dochodzi do rzeki Kamenice zaczyna się robić ciekawie. Tuż nad wodą, przy ścianach kanionu, zostały zbudowane drewniane kładki, które prowadzą do pierwszej przeprawy promowej.
Bilet na łódkę kupuje się w małym domku, stojącym tuż przy szlaku. Gdy zejdziemy niżej, na pomost, warto obejrzeć się i popatrzeć na domek, w którym kupiliśmy bilety. Można tam znaleźć bardzo ładny kadr, który często pojawia się na Instagramie. Warto mieć ze sobą statyw, bo wąwóz jest dość ciemny. Budka z biletami, sporo roślinności i rzeczka robią super wrażenie:)
Jeśli chcemy tylko sfotografować domek nie musimy przejmować się godzinami kursów łodzi. Można tam dojść z parkingu i wrócić tą samą drogą.
Przeprawa przez Divoká soutěska odbywa się łódką, która mieści mniej więcej 25 osób. Jeśli spóźnimy się na jedną, trzeba poczekać parę minut na kolejną. Flisak prowadzący łódź opowiada o wąwozie oraz licznych formacjach skalnych. Osoby rozumiejące język czeski maja szansę pośmiać się z jego przypowiastek. My bardziej skupialiśmy się na widokach i formacjach skalnych. Warto ustawić krótki czas migawki, jeśli chcemy zrobić jakieś zdjęcia podczas rejsu. Łódka jest cały czas w ruchu i w dodatku bardzo się buja. Krótki czas migawki pozwoli na ostre zdjęcia.
Trasa wiedzie dalej, do kolejnej przeprawy. Jest też opcja wyjścia po schodach do miejscowości Mezná, z której można wrócić na parking w Mezní Louka.
Kolejna przeprawa przez Edmundova Soutěska wygląda podobnie jak ta przez Divoká soutěska. Zobaczymy tutaj ciekawą atrakcję – czeską Niagarę. Łódka odpowiednio się ustawia, flisak ciągnie za sznurek i… pojawia się wodospad?!
Dalsza trasa prowadzi do wjazdu do miejscowości Hřensko. Znajduje się tam parking, więc całą trasę można zrobić też w drugą stronę. Jest parę restauracji, w których można zjeść lunch. My zatrzymaliśmy się na smażony ser w knajpce Pension Klepáč, wybranej na ślepo.
Z Hřenska można udać się dalej przy rzece, która wpada do Łaby na granicy z Niemcami i zobaczyć jak wygląda druga strona. Jest też przystanek autobusowy, którym można wrócić do Mezní Louka. Rozkład można zobaczyć na tej stronie – https://www.ceskesvycarsko.cz/en/node/110
My jednak postanowiliśmy pójść na jeszcze jeden szlak?.
Trasa 2 – Hřensko, Pravčická brana i powrót do Mezní Louka
Poszliśmy w kierunku Mezní Louka, aż do sporego parkingu. Po lewej stronie zaczyna się piesza ścieżka, która po chwili przechodzi w chodnik. Za wiaduktem biegnącym nad drogą znajduje się pierwsze wejście na szlak przy przystanku Hřensko, úpravna vody. Jest to dłuższa trasa, która łączy się potem z trasą prowadzącą do Pravčická brama. My poszliśmy dalej chodnikiem, aż do kolejnego przystanku autobusowego – Hřensko, Pravčická brána. Stamtąd, po lewej stronie drogi patrząc w kierunku Mezní Louka, wychodzi szlak pieszy, który wiedzie, aż do Pravčická brana. Szlak ma mniej więcej 3km długości, 230m przewyższenia.
Pravčická brana, czyli Brama Pravčicka, jest to największy łuk skalny w Europie. Ma ponad 26m szerokości i 16m wysokości. I trzeba przyznać, robi wrażenie?.
Dodatkowo tuż obok znajduje się Sokolí hnízdo czyli wycieczkowy pałacyk Sokole gniazdo. Obecnie mieści się tam restauracja, a na pierwszym piętrze znajduje się galeria z wystawą fotografii Juliusa Puflera. Naprawdę warto tam zajrzeć i obejrzeć jego zdjęcia. Są bardzo piękne i w dodatku pokazują sporo lokacji z całego rejonu w różnych porach roku.
Dodatkowo, za opłatą, można wejść na skalne półki nad Sokolim gniazdem i zobaczyć skalny łuk oraz okolicę z innej perspektywy. Widoki są bardzo ładne i warto zapłacić za wejście na górę. Aktualne ceny znajdziecie tutaj: http://www.pbrana.cz/
Polecamy zabrać szerokokątny obiektyw, żeby uchwycić bramę oraz pałacyk w jednym kadrze. Przyda się też teleobiektyw do zrobienia zdjęć detali widocznych z góry.
Dalsza trasa prowadzi mozolnie w dół, aż do parkingu przy Mezní Louka.
My obie trasy zrobiliśmy w ciągu jednego dnia. Była to dość długa i nieco męcząca wycieczka. Jednak bez problemu trasę można sobie rozbić na 2 dni, wtedy nie trzeba się spieszyć i będzie to mniej męczące 🙂
Dzień 2 – Trasa 3 – okolice Jetřichovic, Mariina vyhlídka, Vyhlídka Rudolfův kámen, Jetřichovice
Drugiego dnia postanowiliśmy zrobić pętlę po vyhlídkach, czyli punktach widokowych. Trasa zaczyna się i kończy w miejscowości Jetřichovice. Z kempingu w Mosquito Intercamp na parkingi w Jetřichovicach są około 4km. Parkingów jest sporo, ale gdyby się okazało, że większość z nich przy wejściu na szlak jest zapełniona, lokalni mieszkańcy służą pomocą. Za drobną opłatą, możemy u nich zaparkować na podwórku. Starsza pani wzięła od nas 50Kč (niecałe 10zł) za cały dzień postoju 🙂
Zgodnie z mapą ruszyliśmy do pierwszego punktu widokowego czerwonym szlakiem – Mariina vyhlídka. Trasa na początku wiedzie po schodach, dopiero potem jest opcjonalne odbicie na punkt widokowy. Jest stosunkowo stromo i wąsko. My byliśmy tam w niedzielę, więc ludzi było sporo i czasami tworzyły się kolejki, ale wystarczyło chwilę poczekać i już byliśmy na górze. Na szczycie znajduje się mały domek, który spłonął w 2005 roku, ale został potem odbudowany. Można sobie w nim na chwilę usiąść i popodziwiać widoki, o ile znajdzie się wolne miejsce. Warto rozejrzeć się w poszukiwaniu tego domku widocznego na zdjęciu poniżej. Wracając do Jetřichovic będziemy obok niego przechodzić.
Z perspektywy fotograficznej Mariina vyhlídka wydaje się być super miejscem na wschód słońca. Widok rozciąga się na różne wystające skały, spore połacie lasów oraz łąk. Pewnie ciekawie też jest przy zachodzie słońca, ale ludzi będzie dużo więcej, niż przy wschodzie. Miejsca jest tam niewiele, więc przy większej ilości ludzi trochę trudniej będzie rozstawić statyw.
Po zejściu schodami z powrotem do czerwonego szlaku ruszyliśmy w kierunku następnej platformy widokowej – Vilemínina stěna. Jest tam sporo miejsca do rozłożenia się. Obowiązkowa przerwa na coś słodkiego z widokiem musi być 🙂 Widać stamtąd chatkę z poprzedniego punktu widokowego.
Następny punkt widokowy to Vyhlídka Rudolfův kámen. Tutaj trzeba się bardziej wysilić, żeby dotrzeć do altanki na szczycie. Trasa prowadzi przez drabiny i wąskie schody. Zdecydowanie nie dla ludzi z lękiem wysokości. Widok co prawda bardziej podobał nam się z pierwszego punktu, ale nie ma co narzekać:)
Zejście z powrotem do Jetřichovic prowadzi szutrową ścieżką. Przechodzi obok wspomnianego wcześniej domku. Warto rozejrzeć się wtedy za Mariina vyhlídka i zobaczyć jak wysoko jest umieszczony ten punkt widokowy!
Trasa 4 – Dolský mlýn
Niedaleko Mosquito Intercamp znajduje się ciekawa trasa prowadząca do ruin młyna – Dolský mlýn. Można piechotą podejść z kempingu, albo podjechać na bezpłatny parking niedaleko wejścia na szlak. Gdyby tam nie było miejsca, jest parking obok hotelu Lípa. Jest płatny, ewentualnie możemy umówić się z właścicielem, że po powrocie kupimy coś w restauracji. Wtedy jest szansa zaparkować tam za darmo 🙂 Przynajmniej nam udało się tak dogadać.
Wybraliśmy niebieski szlak, który schodzi stromo w dół po schodach. Okolica jest bardzo ładna i ciekawa pod względem fotograficznym. Na końcu trasy znajduje się rzeka oraz ruiny młyna z pierwszej połowy XVI wieku. Nakręcono tutaj klika bajek dla dzieci – Dumna księżniczka oraz Zagubiony książę. Jest też kilka ładnych tras pieszych. A osoby zmęczone chodzeniem mają możliwość zanurzenia się w rzeczce. Tak robi sporo mieszkańców, którzy przychodzą się tutaj zrelaksować w czasie upałów 🙂
Żeby wrócić, trzeba wejść po tych samych schodach, którymi zeszliśmy. Jeśli mamy więcej czasu, istnieje opcja zrobienia 10km pętli, przy której możemy wrócić inną drogą. My niestety nie mieliśmy już za wiele czasu i wróciliśmy do samochodu.
Podsumowanie i nasze odczucia z pobytu w Czeskiej Szwajcarii
Czeska Szwajcaria bardzo się nam spodobała! Z racji tego, że jest sporo drzew liściastych, wydaje nam się, że okolice mogą być piękne podczas jesieni, kiedy pojawią się na drzewach kolory.
Zdecydowanie wrócilibyśmy jeszcze do wąwozu Edmunda na jesień oraz na wschód słońca na Mariina vyhlídka. W jesiennych kolorach przy wschodzie lub zachodzie słońca ciekawie może też wyglądać Sokole gniazdo i łuk skalny.
Ze sprzętu fotograficznego warto zabrać szerokokątny obiektyw oraz filtr polaryzacyjny. Przyda się też statyw.
W weekendy miejsca są oblegane przez lokalnych mieszkańców, więc warto zacząć wcześnie rano (ale mieć wtedy na uwadze godziny kursowania łódek).