Przejdź do treści głównej

Migawki ze świata Blog podróżniczy

Tatry na weekend

Po weekendzie spędzonym w Pieninach znowu chcemy wybrać się na krótka wycieczkę w góry. W piątek rano ruszamy samochodem w kierunku Zakopanego. Planujemy spędzić dwa dni w Tatrach, odwiedzając jedne z najpopularniejszych tu tras.  Tatry to góry, które jednocześnie nas niesamowicie przyciągają i odpychają. Dzieje się tak ponieważ pomimo oczywistych walorów przyrodniczych, ciężko jest tu znaleźć kawałek ciszy i spokoju, który tak cenimy sobie w górach. Mimo wszystko chcemy dać im szansę 😉 W pierwszy dzień czeka nas wycieczka do Morskiego Oka, w drugi planujemy odwiedzić Dolinę Chochołowską.

Morskie Oko

Parking przy wejściu na szlak (Palenica Białczańska) kosztuje 25zł. Mimo wygórowanej ceny kiedy dojeżdżamy na miejsce na parkingu stoi już sporo samochodów. Pan parkingowy mówi, że i tak dzisiaj jest luźno, ale za jakiś czas cały parking się wypełni. Nieco zaskoczeni tym faktem parkujemy i idziemy kupić bilet wejściowe do parku narodowego – 5zł za osobę.

Trasa prowadząca do schroniska przy Morskim Oku jest prawie cała wyasfaltowana. Jest kilka miejsc w których można na chwilę odpocząć od asfaltu i ściąć trasę kamiennymi schodami idącymi przez las. Po drodze jest nieco ciekawych miejsc, np. Wodogrzmoty Mickiewicza (niewielkie wodospady).

Koło szlaku widać sporo uschniętych i połamanych drzew. Później dowiadujemy się, z tablicy informacyjnej, że takie drzewa są tutaj potrzebne, żeby różne insekty i grzyby miały się jak rozwijać.

Zięba

Dochodzimy do Polany Włosienicy, skąd rozciąga się ładny widok na tatry. Jest to też miejsce do którego dojeżdżają bryczki. Dodatkowo jest kilka punktów gastronomicznych, gdzie można coś zjeść. Kawałek dalej dochodzimy do schroniska PTTK przy Morskim Oku, z którego rozciąga się widok na jezioro.

Warto jeszcze wspomnieć, że na trasie jest naprawdę tłoczno. Nie ma tu praktycznie ani jednego fragmentu szlaku, gdzie ktoś nie idzie za lub przed nami. Poza językiem polskim, słyszymy też sporo obcokrajowców. Przy samym Morskim Oku jest tłum ludzi, ale wystarczy odejść kawałek od schroniska wzdłuż jeziora i robi się luźniej. Ze względu na leżący tu jeszcze śnieg, większość osób nie okrąża jeziora ani nie idzie dalej w góry.

Panorama Morskiego Oka

W okrążeniu jeziora pomagają nam kijki trekkingowe. Niektóre odcinki są śliskie, czasem trzeba sprawdzać trasę, żeby uniknąć głębokiego śniegu. Trasa jest ciekawa i przyjemna. Po drodze obserwujemy jezioro, które jest jeszcze częściowo zamarznięte. Widzimy jakiś turystów wracających z trasy do Czarnego Stawu, ale zapytani czy udało się im tam dojść, odradzają ze względu na warunki.

Szlak wokół Morskiego Oka Morskie Oko - szlak wokół jeziora

Szlak do RoztokiW drodze powrotnej na parking odbijamy jeszcze na szlak prowadzący do Roztoki. Nie do końca wiemy gdzie nas prowadzi, ale postanawiamy zaryzykować licząc, że dojdziemy nad rzekę. Trasa wiedzie w dół po całkiem przyjemnej ścieżce i prowadzi nas do do schroniska Roztoki. Niestety nie mamy mapy i nie możemy sprawdzić czy jest tu jakiś alternatywny szlak prowadzący do parkingu samochodowego, więc wracamy tą samą drogą, którą tu przyszliśmy.

Wracamy do Wodogrzmotów i zauważamy łasicę kręcącą się koło stolików i szukającą jakiś resztek jedzenia do oszabrowania. Robimy kilka zdjęć i wracamy na parking. Stamtąd jedziemy już do hostelu MTB, gdzie czeka nas krótki sen przed jutrzejszą wycieczką na wschód słońca.

Kuna

Dolina Chochołowska

Nasz wiosenny wyjazd w Tatry został zainspirowany krokusami kwitnącymi na Polanie Chochołowskiej. Wiedzieliśmy, że w poprzednim tygodniu w tym miejscu były dzikie tłumy, a turyści wręcz niszczyli piękne kwiaty. Jednak chęć zobaczenia filetowego dywanu zwyciężyła i przyjechaliśmy do Zakopanego. Ponieważ jednak nie przepadamy za tłumami postanowiliśmy, że na Polanę dotrzemy na wschód słońca.

Samochodem podjeżdżamy na parking Witów-Siwa Polana. Jesteśmy tu o 4 rano i o dziwo, na miejscu jest już pan parkingowy. Żartujemy sobie, że wcześnie zaczyna pracę, a on z uśmiechem odpowiada, że my też wcześnie dzisiaj zaczynamy. Płacimy należne 10 zł i ruszamy szybkim krokiem na szlak.

Po drodze widzimy grupki jeszcze nie otwartych krokusów w dość sporych ilościach. Uśmiechnięci idziemy dalej, nie zatrzymując się. Trasa jest dość przyjemna i bardzo łatwa. W dużej części jest również pokryta asfaltem. Tuż obok drogi płynie Chochołowski potok. Na całej trasie spotykamy tylko jedną parę. Mijamy ładnie wyglądającą leśniczówkę TPN i po chwili jesteśmy już przy Dolinie Chochołowskiej.

Leśniczówka na szlaku do Doliny ChochołowskiejWschód słońca na Polanie Chochołowskiej

Pierwsze zaskoczenie – krokusów jest bardzo mało? Okazuje się, że jesteśmy trochę za późno, większość kwiatów już zdążyła przekwitnąć (krokusy kwitną zwykle 2-3 tygodni).  Mimo wszystko po pewnym czasie zaczynamy dostrzegać pojedyncze grupki kwiatów. Mamy jeszcze chwilę, aż słońce oświetli okolicę więc eksplorujemy polanę w poszukiwaniu najlepszych miejsc do zdjęć.

Jest tu kilka ładnie wyglądających domków, kaplica św. Jana Chrzciciela no i oczywiście schronisko. Wejście na polanę jest odgrodzone taśmami, żeby nie deptać krokusów. Ludzi jakoś nie przybywa. Po obejściu okolicy wchodzimy na chwilę do schroniska i studiujemy mapę. Ustalamy trase powrotną na parking i ruszamy z powrotem. Kiedy wracamy na polanie jest już trochę osób, również na szlaku pojawia się coraz więcej ludzi. W tym terminie Dolina Chochołowska przyciąga tłumy.

Krokusy z kaplicą Jana Chrzciciela w tle Ani kroku(s) dalej Krokusy na Polanie ChochołowskiejKrokusy

W pewnym momencie odbijamy na na czarny szlak na Ścieżkę nad Reglami. Trasa nie jest już tak prosta jak ta, którą doszliśmy do Doliny Chochołowskiej, ale za to jesteśmy praktycznie sami. Tylko w oddali widzimy tłum ludzi zmierzający w kierunku krokusów?

Widok na Tatry

Gdy dochodzimy do rozwidlenia szlaków, wybieramy żółty Doliną Lejową. Jest całkiem przyjemny i prosty, idzie wzdłuż Lejowego Potoku. Spotykamy tam kilka osób i nawet dużego zaskrońca wygrzewającego się na środku szlaku.

Na końcu żółtego szlaku odbijamy w kierunku parkingu i po chwili jesteśmy przy naszym samochodzie. Siadamy w knajpce, raczymy się szybkim obiadem i wracamy do Krakowa?

Powiązane wpisy

Widżety

Powrót do góry strony