Przejdź do treści głównej

Migawki ze świata Blog podróżniczy

Park narodowy Tongariro

Przygotowania

Wyruszając z Taupo w informacji turystycznej (iSite) rezerwujemy poranny transport do miejsca gdzie rozpoczyna się szlak Tongariro Alpine Crossing. Szlak jest liniowy i ma 19.4km więc ciężko byłoby pokonać go w dwie strony jednego dnia. Dlatego najlepiej jest wykupić opcję transportu – rano podjeżdża się na jeden z parkingów i stamtąd zostajemy przewiezieni na parking po drugiej stronie szlaku. Można również próbować zrobić to w drugą stronę, ale wtedy musimy podać godzinę powrotu. Bezpieczniej jest to zrobić tak jak my, bo niespodzianek na szlaku jest sporo:)

Dojeżdżamy na camping w pobliżu parku narodowego Tongariro. Na miejscu miły właściciel poleca nam krótki szlak na miejsce bitwy. Żeby się tam dostać, trzeba przejść lub kawałek przejechać główną drogą. Sama trasa jest taka sobie, można się przejść dla zabicia czasu. Za to przy ładnej pogodzie można podziwiać góry z jednego z punków widokowych. Spotykamy tam rodzeństwo francuzów z którymi wymieniamy się doświadczeniami z Nowej Zelandii. O ile my mieliśmy piękną pogodę przez większość czasu, u nich było całkiem odwrotnie. Czyli jednak mieliśmy trochę szczęścia przy wyborze trasy, bo oni odwiedzali podobne miejsca tylko w innej kolejności.

Żabka Widok na góry w Parku Narodowym Tongarino

Tongariro Alpine Crossing

Wstajemy bardzo wcześnie – 4:50. Dzień wcześniej przygotowaliśmy sobie obiad, który chcieliśmy zabrać ze sobą na szlak. W kuchni była lodówka, więc zostawiliśmy tam jedzenie. Niestety rano okazuje się, że kuchnia została zamknięta na noc. No cóż, obiad zjemy chyba po powrocie…

Jedziemy na parking, skąd mamy mieć transport do parku narodowego. Parking jest maleńki, więc większość osób, w tym my, parkuje przy drodze. Warto wiedzieć, żeby nie parkować przy znaczkach autobusów, bo przychodzi potem trzeba przeparkować samochód. Nasz transport jest o czasie i razem z kilkoma innymi osobami jedziemy do punktu startowego. Tam dostajemy prawdziwe maoryskie błogosławieństwo. Życzą nam powodzenia i możemy ruszać w drogę. Pogoda zapowiada się dobrze, niebo jest bezchmurne, w tle widać nawet górę Taranaki.

Ruszamy! Trzeba przyznać, że pomimo tego, że jest około 6:30, ludzi na szlaku już jest sporo. A szczyt tłumów przypada na około 7:40-8:30. Idziemy szybkim krokiem, wyprzedzając kilka osób, kilka z nich wyprzedza nas. Pierwszy raz w Nowej Zelandii ilość ludzi zaczyna wpływać na odbiór tego co się znajduje obok nas.

Po jakimś czasie docieramy do miejsca, gdzie zaczyna się poboczny szlak prowadzący na aktywny wulkan Ngauruhoe. Jest to bardzo popularny szczyt wśród turystów, gdyż został sfilmowany jako góra przeznaczenia w filmie Władca Pierścieni. Ma wysokość 2291 m n.p.m. Trasa prowadząca na szczyt jest ciekawa. Nie ma na niej żadnych oznaczeń. Większość czasu wchodzi się po drobnych kamyczkach, które osuwają się spod nóg. 2 kroki do przodu, 1 krok w dół. Albo na odwrót 🙂 Trzeba też uważać na spadające kamienie, zwłaszcza jeśli przed nami idą jakieś inne osoby. W pewnym momencie sporych rozmiarów głaz, większy od piłki zaczyna toczyć się z góry. Tradycyjnie ludzie wołają – uwaga! Jedna osoba nie zdążyła się uchylić i oberwała nim w nogę. Nie był to zbyt przyjemny widok, a dla niego to na pewno nie było ciekawe doświadczenie:(

Zdobywamy wulkan NgauruhoePark Narodowy Tongarino W drodze na szczyt wulkanu Ngauruhoe

Kiedy docieramy na szczyt, widzimy, że nad okolicą wulkanu zaczynają gromadzić się chmury. Spędzamy chwilę na samej górze, okrążając krater dookoła, po czym rozpoczynamy schodzenie. Na początku staramy się schodzić powoli i ostrożnie, co trwa niesamowicie długo. Widząc to jedna z turystek idących do góry, mówi, że należy się nie przejmować i raczej sunąć w dół. I faktycznie, wystarczy odchylić się lekko do tyłu i stawiać kroki. W ten sposób zjeżdża się lekko na piętach. Buty po takim przejściu niestety mogą być do wymiany, ale za to na dole jest się błyskawicznie.

Krater wulkanu Ngauruhoe Wulkan jest cały czas aktywny Widok rozciagający się ze szczytu wulkanu A tak wyglada but po zejściu z wulkanu :)

Po zdobyciu wulkanu ruszamy dalej w kierunku Emerald Lakes. Ludzi na szlaku przybywa coraz więcej. Czasami jest nawet tak, że idzie się w dużej grupie, gęsiego. Nie jest to zbyt przyjemne, bo część osób krzyczy do siebie i słucha głośno muzyki puszczanej z telefonu. Po drodze do jeziorek mijamy czerwony krater. Widoki są niesamowite. Otacza nas surowy, kamienisty krajobraz. Z niektórych miejsc sączą się kłęby pary. Tylko pogoda jest coraz gorsza, niebo całe zasnute chmurami i zaczyna padać deszcz.

Panorama MordoruNa szlaku w Parku Narodowym Tongarino Czerwony Krater Odpoczynek przy Czerwonym Kraterze Szmaragdowe Jeziora Panorama Emerald Lakes Jedno z Emerald Lakes Czerwony Krater na tle wulkanu Ngauruhoe

Końcową część trasy pokonujemy we mgle. Schodzimy w dół wytyczoną ścieżką, aż do poziomu lasu. Wyszliśmy jako jedni z pierwszych o świcie. Wracamy jako jedni z ostatnich po zmroku. Po powrocie na kemping kuchnia jest otwarta, wiec możemy uraczyć się przygotowanym dzień wcześniej obiadem.

Tongarino Alpine Crossing

Tongariro z innej strony

Pogoda piękniejsza niż wczoraj. Wyruszamy znowu w rejony Tongariro, tym razem później, zmęczeni po wczorajszej wycieczce.  Tym razem chcemy pokonać inny fragment Tongariro Northen Circuit i zobaczyć wodospad Taranaki i dwa jeziora Tama Lakes. Maszerując, w tle widzimy Górę Przeznaczenia, nad którą już powoli zaczynają gromadzić się chmury. Co ciekawe, na szlaku jesteśmy prawie sami. Reklama działa znakomicie – w internecie można znaleźć informację, że Tongariro Alpine Crossing jest najpiękniejszym jednodniowym szlakiem w Nowej Zelandii, co powoduje, że prawie każdy kto tu przyjeżdża musi go przejść. Za to kawałek dalej możemy znowu spacerować w ciszy i spokoju. A widoki są równie bajeczne:)

Jeden ze szlaków w Tongarino Góry w Parku Narodowym Tongarino

Tongariro Falls to całkiem fajny wodospad, który możemy podziwiać zarówno z góry jak i z dołu. Po krótkiej przerwie, ruszamy w stronę jeziorek. Trasa jest raczej płaska i niezbyt trudna, ale jest bardzo widokowa. Do drugiego z jeziorek czeka nas krótkie podejście. Tu zaczyna się robić bardzo wietrznie i trzeba się cieplej ubrać. Teraz już rozumiemy, dlaczego wszyscy idący w przeciwnym kierunku byli ubrani w kurtki i spodnie, podczas kiedy my szliśmy jeszcze w koszulkach i spodenkach?

Taranaki Falls Lower Tama Lake Upper Tama Lake

Powiązane wpisy

Widżety

Powrót do góry strony